Nie wiem, czy znacie ten stan - jesteście pełni energii,
zmotywowani, wypełnieni inspiracją, zadowoleni, szczęśliwi, macie w głowie
odpowiednie obrazy, wystarczy jedynie ubrać je w słowa i... Nie da się. Po prostu
się nie da. Siadacie przed komputerem, nerwowo uderzając paznokciami w
klawiaturę, w Wordzie pojawiają się bazgroły, kilka zdań, może jeden akapit, po
skroniach spływa pot, zostawiając mokre ślady na podkoszulku, mijają minuty i
długie godziny, a Wy nadal piszecie i usuwacie, piszecie i usuwacie, i tak w
kółko. Nowego postu nie będzie i nie wiadomo, kiedy kapryśnej wenie zechce się
wrócić żeby coś akceptowalnego mogło się pojawić na stronie. Jesteście wtedy
źli na siebie, może obwiniacie swoje otoczenie, bo pies sąsiadów za głośno
szczeka i nie da się skupić, bo za zimno i lepiej leżeć pod kocem i czytać
książkę, bo w zasadzie to mi się nie chce, jak się zachce to coś się napisze
(najlepiej samo), bo weekend i są lepsze rzeczy do roboty, bo nie mam czasu,
natłok obowiązków, goniące terminy, klasówki, egzaminy, popołudniowa zmiana w
pracy.
Brak natchnienia to zmora każdego pisarza. Pisarstwo to naprawdę ciężka praca, ciągła walka ze sobą, ze swoimi słabościami, zmęczeniem, znudzeniem, brakiem ochoty i nieczęsto z brakiem snu, brakiem wiary w swoje umiejętności, ciągłym porównywaniem się do innych, tych lepszych w subiektywnym odczuciu, i w wyjątkowych przypadkach walka ze skrajnym wyczerpaniem organizmu, który krzyczy w Twojej głowie: Przestań, no daj już spokój, weź krótki urlop.
Brak natchnienia to zmora każdego pisarza. Pisarstwo to naprawdę ciężka praca, ciągła walka ze sobą, ze swoimi słabościami, zmęczeniem, znudzeniem, brakiem ochoty i nieczęsto z brakiem snu, brakiem wiary w swoje umiejętności, ciągłym porównywaniem się do innych, tych lepszych w subiektywnym odczuciu, i w wyjątkowych przypadkach walka ze skrajnym wyczerpaniem organizmu, który krzyczy w Twojej głowie: Przestań, no daj już spokój, weź krótki urlop.
Z doświadczenia wiem, że ten kilkudniowy urlop, być może
tylko weekendowy, często zamienia się w całe tygodnie, długie, przerażające, bo
nadal nic się nie pojawia w Wordzie, tylko pusta biała kartka i migający
złowieszczo kursor. Bywa, że jeden tydzień przechodzi w następny, a ten w kolejny,
i tak oto mija miesiąc. Wtedy już nie tylko targa Nami strach, złość i niemoc, ale
wręcz paraliż, rwiemy sobie włosy z głowy, zastanawiając się, co zrobić żeby
wrócić do normalnego rytmu, do pisania.
Kiedyś tego nie wiedziałam, bywało, że miesiącami (tak,
dobrze czytacie, nie dniami czy tygodniami, ale miesiącami) czekałam na
rozkapryszoną wenę, która postanowiła wybrać się w podróż dookoła świata. Lata
praktyki, czegoś mnie jednak nauczyły, dlatego postanowiłam się z Wami
podzielić moją wiedzą, tym bardziej teraz, nie chcę zwalać braku natchnienia na
jesień, ale wiecie jak to już jest, kiedy przychodzi Nam się żegnać z latem i
wakacjami, czasami pozwalamy żeby odpłynął wraz z nimi dobry nastrój i z tego powodu łapie
Nas rozleniwienie. Poza tym sama obecnie staczam szermierczy pojedynek z weną,
i przeglądając blogosferę, zauważyłam, że wielu z Was również to robi.
Mam nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu Wam pomogę. Zaczynamy!
POLUB TO, CO ROBISZ.
Jeśli Twój blog składa się w 90% z treści pisanej, a fotografie są jedynie dopełnieniem, nie masz innego wyjścia, MUSISZ polubić pisanie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie lubisz pisać, a robisz to, bo prowadzenie bloga jest modne, przynosi zyski albo uchwyciłeś/aś się nośnego tematu, który zmusza Cię do wystukania naprędce kilku akapitów. Z taką postawą zbyt długo nie ujedziesz, chyba, że zarówno Ty jak i Twoi czytelnicy nie zwracacie uwagi, na jakość zamieszczanych treści. Dla mnie zdecydowanie ważniejsza jest jakość aniżeli ilość. Tekst nie musi być bardzo długi, może mieć trzy/cztery akapity, to wystarczająco, ale niech bije z niego pasja, to zrekompensuje wszelkie niedociągnięcia.
Jeśli Twój blog składa się w 90% z treści pisanej, a fotografie są jedynie dopełnieniem, nie masz innego wyjścia, MUSISZ polubić pisanie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie lubisz pisać, a robisz to, bo prowadzenie bloga jest modne, przynosi zyski albo uchwyciłeś/aś się nośnego tematu, który zmusza Cię do wystukania naprędce kilku akapitów. Z taką postawą zbyt długo nie ujedziesz, chyba, że zarówno Ty jak i Twoi czytelnicy nie zwracacie uwagi, na jakość zamieszczanych treści. Dla mnie zdecydowanie ważniejsza jest jakość aniżeli ilość. Tekst nie musi być bardzo długi, może mieć trzy/cztery akapity, to wystarczająco, ale niech bije z niego pasja, to zrekompensuje wszelkie niedociągnięcia.
NIE TRAKTUJ PISANIA JAK SMUTNEGO OBOWIĄZKU.
Nikt nie zmusza Cię do prowadzenia bloga i do pisania, robisz to, bo to lubisz, bo tego chcesz, bo próbujesz przekazać wartościowe treści światu, nie traktujesz tego jak jeszcze jedną powinność do odbębnienia, więc nie traktuj i tak samego pisania. Niech to nie będzie przykry obowiązek, na który reagujesz szlochem i rozżaleniem, niech to będzie czysta przyjemność i dobra zabawa, zarówno dla Twoich czytelników jak i dla Ciebie.
Nikt nie zmusza Cię do prowadzenia bloga i do pisania, robisz to, bo to lubisz, bo tego chcesz, bo próbujesz przekazać wartościowe treści światu, nie traktujesz tego jak jeszcze jedną powinność do odbębnienia, więc nie traktuj i tak samego pisania. Niech to nie będzie przykry obowiązek, na który reagujesz szlochem i rozżaleniem, niech to będzie czysta przyjemność i dobra zabawa, zarówno dla Twoich czytelników jak i dla Ciebie.
Nie włączaj Worda z wyrytym w głowie zdaniem: Znowu to samo, znowu muszę pisać, nie mam pomysłu, nie chce mi się. Zamień musieć na chcieć. Chcesz pisać kolejne posty, bo masz coś ciekawego do przekazania, bo chcesz żeby inni zapoznali się z Twoją opinią bądź oceną danego produktu. Niczego nie musisz (poza polubieniem tego, co się robi), masz wolną wolę, nikt Ci niczego nie narzuca. Jeśli nie masz ochoty wrzucać dzisiaj nowego wpisu to tego nie rób. Wierni czytelnicy zrozumieją. Nikt nie jest robotem, który automatycznie produkuje posty.
INSPIRUJ SIĘ.
Czasami zdarza się, że nie masz pomysłu na nowy wpis, wysilasz swój umysł do jeszcze cięższej pracy, ale to nie przynosi efektów, co wtedy? Ja nie buszuję po internecie, nie podglądam innych blogerów, wypracowałam inny sposób inspirowania się. Pomysły wpadają mi do głowy same, kiedy robię to, co lubię. Wręcz kojąco i motywacyjnie, działa na mnie szum wody, dlatego ilekroć chcę się zrelaksować, pobudzając jednocześnie wyobraźnię do działania, słucham cichych dźwięków strumyka. Efekt w moim przypadku murowany. Zrób własną listę tego, co Cię inspiruje i sięgaj po nią ilekroć zabraknie Ci pomysłów.
Czasami zdarza się, że nie masz pomysłu na nowy wpis, wysilasz swój umysł do jeszcze cięższej pracy, ale to nie przynosi efektów, co wtedy? Ja nie buszuję po internecie, nie podglądam innych blogerów, wypracowałam inny sposób inspirowania się. Pomysły wpadają mi do głowy same, kiedy robię to, co lubię. Wręcz kojąco i motywacyjnie, działa na mnie szum wody, dlatego ilekroć chcę się zrelaksować, pobudzając jednocześnie wyobraźnię do działania, słucham cichych dźwięków strumyka. Efekt w moim przypadku murowany. Zrób własną listę tego, co Cię inspiruje i sięgaj po nią ilekroć zabraknie Ci pomysłów.
TAKE A BREAK!
Kiedy jestem już naprawdę zmęczona i moje wnętrzności skręcają się na sam widok laptopa (a co tu dopiero mówić o otwartym Wordzie), biorę krótką przerwę. Bywają dni, że odcinam się maksymalnie od pisania i myślenia o tym, co napiszę, wtedy dużo czytam, oglądam inspirujące filmy, spędzam ten czas z samą sobą, relaksując się. Zazwyczaj po takich świadomych pauzach od pracy, wracam z jeszcze większym zapałem i głową wypełnioną pomysłami. Musicie jednak pamiętać o tym żeby kontrolować swój urlop, nie może on trwać za długo, bo im dłużej pozwalamy się sobie rozleniwić, dobrowolnie przyzwalając na wypadanie z rytmu pracy, tym trudniejsze są same powroty.
Kiedy jestem już naprawdę zmęczona i moje wnętrzności skręcają się na sam widok laptopa (a co tu dopiero mówić o otwartym Wordzie), biorę krótką przerwę. Bywają dni, że odcinam się maksymalnie od pisania i myślenia o tym, co napiszę, wtedy dużo czytam, oglądam inspirujące filmy, spędzam ten czas z samą sobą, relaksując się. Zazwyczaj po takich świadomych pauzach od pracy, wracam z jeszcze większym zapałem i głową wypełnioną pomysłami. Musicie jednak pamiętać o tym żeby kontrolować swój urlop, nie może on trwać za długo, bo im dłużej pozwalamy się sobie rozleniwić, dobrowolnie przyzwalając na wypadanie z rytmu pracy, tym trudniejsze są same powroty.
Znajdziesz mnie tutaj:
Ja muszę mieć ciągłość pisania, duże przerwy mi nie służą.
OdpowiedzUsuńIm dłuższa przerwa, tym trudniejszy powrót do pisania, ale niekiedy trzeba odpocząć.
UsuńJa zazwyczaj nie mam z tym problemu, ale czasem pisanie na siłę nie ma sensu tak jak piszesz fajnie poszukać inspiracji
OdpowiedzUsuńTo podziwiam, u mnie, co jakiś czas dołki pisarskie, z tym, że ja piszę niemal przez cały czas, więc w moim przypadku to logiczne.
UsuńNa mnie najlepiej działa zrobienie czegoś inspirującego :) Nie mam talentu aby pisać z głowy - na przykład jak Ty powyżej. Zdecydowanie łatwiej mi opowiedzieć o czymś co widziałam lub robiłam. Idę więc przed siebie, jadę w góry czy nad morze :)
OdpowiedzUsuńTe wycieczki są zatem źródłem Twoich inspiracji, dwa w jednym, robisz to, co lubisz, a potem ubierasz to w słowa i dzielisz się tym z innymi :)
UsuńOj znam ten stan, że w głowie mam niemal całą notką pięknie "napisaną" a gdy chcę to przelać na boga - zonk... Najczęściej wtedy odpuszczam i próbuję napisać coś innym razem. Ja mam o tyle dobrze, że zwykle piszę pod wpływem emocji, a wtedy słowa same płyną:)
OdpowiedzUsuńTo najlepsze wyjście. Nie ma sensu się do niczego zmuszać, kiedy innego dnia, słowa same płyną i powstają wartościowsze teksty.
Usuńczasem tak mam,że mam setki pomysłów,a potem tygodniami czarna dziura...
OdpowiedzUsuńZnam ten stan. Wtedy najlepiej się nie katować i nie zmuszać do pisania, bo jedynie się zniechęcamy jeszcze bardziej i przerwa się wydłuża.
UsuńOJ czasem trudno wyrazić w słowach to co siedzi CI w głowie ;/
OdpowiedzUsuńZapraszam:
unnormall.blogspot.com
To prawda. Myślę, że czasami brakuje słów, które w pełni oddawałyby to, co chcielibyśmy napisać czy wypowiedzieć.
UsuńCiekawy post. To prawda, im dłużej się nie pisze tym bardziej się później do niego zmobilizować. Chociaż tak jest nie tylko z pisaniem, lecz w różnych dziedzinach życia :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Im dłużej odwleka się jakiś powrót, albo im dłuższą ma się przerwę, tym trudniej wrócić do przyzwyczajeń czy starego trybu dnia.
UsuńLubię pisać i jak narazie nie miałam jeszcze takich problemów, ale pewnie mnie to prędzej czy później czeka bo człowiek ma lepsze i gorsze dni - to normalne. Trzeba wtedy przeczekać i poszukać inspiracji.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby tych problemów pisarskich jednak nie było.
UsuńCzęsto tak mam, że chcę coś napisać a po prostu nie potrafię. Na pewno skorzystam z rad. :)
OdpowiedzUsuńhttp://justdaaria.blogspot.com/
Bardzo mnie to cieszy :)
Usuńja uwielbiam pisać. mam dwa blogi jeden od 10 lat drugi od 3 a posty same płyną ze mnie :D
OdpowiedzUsuń10 lat? Naprawdę długo już prowadzisz :)
Usuństary blog trochę sę zakurzył ale działa;D
UsuńJa nie ukrywam, że nie jestem dobra w pisaniu, ale chciałabym umieć tak ładnie :D
OdpowiedzUsuńNa swoim blogu mało piszę, ale i tak czasem nie wiem co napisać, więc rady na pewno się przydadzą ;)
Kwestia wprawy, ciągłego pisania i czytania :)
UsuńNa Twoim blogu zdecydowanie bardziej liczy się obraz, więc podchodź do pisania spokojnie, to tylko dodatek do całości, pewien element ogółu. Samo podejście jest dość istotne, jeśli za bardzo chcemy, musimy albo wywieramy na siebie niepotrzebną presję, to często przynosi to odwrotny skutek do zamierzonego - nic nie wychodzi.
Odnoszę wrażenie, że trafiłam na Twój post w odpowiednim czasie, ponieważ ostatnio zajęłam się przygotowaniami do roku akademickiego i zrobiłam sobie niemałą przerwę na blogu ;) Jak tylko się z wszystkim uporam to muszę szybko wrócić do pisania ;)
OdpowiedzUsuńA jeszcze nawiązując do wstępu, bardzo często padam ofiarą "klątwy wstępu" i za nic nie wiem, jak zacząć, jak stworzyć ciekawe i zachęcające do czytania wprowadzenie, nie tylko na blogu, ale we wszelkiego rodzaju esejach, pracach pisemnych, felietonach. Ale na szczęście zazwyczaj bywa u mnie tak - i myślę, że u wielu innych osób również - że jak już uporam się ze wstępem, to potem jest już z górki i nagle nie wiadomo skąd pojawia się sporej objętości tekst :D
Teraz dodatkowo się cieszę, że napisałam post na ten temat :)
UsuńTeż tak niekiedy mam. Gdy już się zacznie pisać, to dalej idzie już samo, ale często brakuje w głowie pomysłu na pierwsze dwa czy trzy zdania, chociaż cały wpis ma się w głowie ułożony. To blokuje pisanie i dodatkowo deprymuje. Ale masz rację, wstęp powinien przyciągać ludzi, powinien zachęcać do dalszego czytania.
Nic dodać, nic ująć. Pisanie trzeba pokochać
OdpowiedzUsuńCzasami mam taki problem , szczególnie denerwuję mnie gdy mam wolny dzień chcę ogarnąć bloga , napisać posta , poczytać posty innych i kompletnie nie mam na to weny . Myślę że dobrym sposobem jest pisanie postów na zapas i wrzucanie ich gdy nie możemy nic napisać .
OdpowiedzUsuńTo słuszna uwaga, mnie się zdarza pisanie na zapas, w szczególności wtedy, gdy mam wenę i dużo pomysłów. Kiedyś miałam posty na cały miesiąc ogarnięte.
Usuń