Styczeń jest dla mnie podwójnie ważnym miesiącem z osobistych powodów, dlatego postanowiłam go rozebrać na czynniki pierwsze. Co prawda, obiecałam sobie już w zeszłym roku, że na blogu zaczną pojawiać się zwięzłe podsumowania, ale zabrakło mi na to pomysłu i chyba też zapału, a potem uznałam, że wprowadzę tę ideę dopiero z nadejściem nowego roku.
Styczeń to dla mnie czas refleksji, przemyśleń, nowych planów, śniegu, zmarzniętych nosów, zielonej herbaty i piłki ręcznej, okay, i jeszcze Australian Open. Chyba za handball kocham go jednak najbardziej! Za emocje, łzy radości, wzruszeń i rodzinne kibicowanie.
↳ Styczeń zaczął się dla mnie dobrze. Po wielu tygodniach ładowania baterii i walki ze znużeniem i zmęczeniem, wróciłam na poważnie do pisania. Wyraźniej, niż kiedykolwiek wcześniej, widzę swój cel, wyłonił się z mglistych wyobrażeń, stając się niemalże namacalny.
↳ Stałam się silniejsza, pewniejsza siebie i zawzięta. Moja systematyczność owocuje, a To Do List motywuje każdego poranka do działania.
↳ Z początkiem miesiąca wyznaczyłam sobie kilka małych celów, ale (przyznaję się do tego) części z nich nie udało mi się zrealizować. Nie dlatego, że brakowało mi zapału, chęci, motywacji czy determinacji. Postanowiłam całkowicie oddać się mojemu priorytetowi, który zresztą, pochłania mnie bez reszty.
W styczniu pojawiło się 6 wpisów, nie licząc dzisiejszego:
⇛ Nowy rok, noworoczne przemyślenia. Wejście w nowy rok okazało się świetnym pretekstem do zastanowienia się nad tym, jakie postępy poczyniliśmy w 2016, jakie cele sobie wyznaczyliśmy, jakie chwile wspominamy z uśmiechem na ustach, do czego chcielibyśmy powrócić, a jakich sytuacji wolimy unikać w przyszłości.
⇛ Chyba całkiem udany debiut miał nowy cykl Ćwicz z Angelicą, który powstał głównie po to żeby zmusić Nas do przemyśleń, refleksji, inicjując zmiany w Naszych głowach i życiach.
⇛ Potem przyszedł czas na kolejną odsłonę Kopalni wiedzy, a do mnie dotarło jak wiele minęło Naszych wspólnych miesięcy, i jak wiele wiedzy wspólnie przyswoiliśmy.
⇛ Serialowe hity/kity 2016, to przegląd serialowych nowości z zeszłego roku. Miniony rok obfitował w różnorakie produkcje, nie obyło się bez wielkich nadziei i rozczarowań.
⇛ Minęła połowa stycznia, a ja zaczęłam się zastanawiać nad trwałością zmian. Z wejściem w rok 2017 pojawiało się wiele celów, planów, nowych marzeń, a mijające tygodnie, cóż, zweryfikowały je boleśnie. Jednym, wciąż udaje się trwać w postanowieniach, drugim niestety już nie. Co Nas różni? Na to pytanie postanowiłam odpowiedzieć we wpisie Trwałe zmiany? Czy to możliwe?
⇛ Jeszcze w tym tygodniu zdecydowałam się na drugą odsłonę Ćwicz z Angelicą. Tym razem jednak ćwiczenia polegające w ogromnej mierze na odpowiadaniu na pytania, dotyczyły samych pytań. Takie double z mojej strony.
⇛ Dobrnęliśmy do końca, do ostatniego, dzisiejszego podsumowującego wpisu. Miesiąc jeszcze trwa, ale ja chcę się nim nacieszyć, w szczególności samą jego końcówką, dlatego pojawię się tutaj na powrót z nadejściem lutego.
⇛ Nowy rok, noworoczne przemyślenia. Wejście w nowy rok okazało się świetnym pretekstem do zastanowienia się nad tym, jakie postępy poczyniliśmy w 2016, jakie cele sobie wyznaczyliśmy, jakie chwile wspominamy z uśmiechem na ustach, do czego chcielibyśmy powrócić, a jakich sytuacji wolimy unikać w przyszłości.
⇛ Chyba całkiem udany debiut miał nowy cykl Ćwicz z Angelicą, który powstał głównie po to żeby zmusić Nas do przemyśleń, refleksji, inicjując zmiany w Naszych głowach i życiach.
⇛ Potem przyszedł czas na kolejną odsłonę Kopalni wiedzy, a do mnie dotarło jak wiele minęło Naszych wspólnych miesięcy, i jak wiele wiedzy wspólnie przyswoiliśmy.
⇛ Serialowe hity/kity 2016, to przegląd serialowych nowości z zeszłego roku. Miniony rok obfitował w różnorakie produkcje, nie obyło się bez wielkich nadziei i rozczarowań.
⇛ Minęła połowa stycznia, a ja zaczęłam się zastanawiać nad trwałością zmian. Z wejściem w rok 2017 pojawiało się wiele celów, planów, nowych marzeń, a mijające tygodnie, cóż, zweryfikowały je boleśnie. Jednym, wciąż udaje się trwać w postanowieniach, drugim niestety już nie. Co Nas różni? Na to pytanie postanowiłam odpowiedzieć we wpisie Trwałe zmiany? Czy to możliwe?
⇛ Jeszcze w tym tygodniu zdecydowałam się na drugą odsłonę Ćwicz z Angelicą. Tym razem jednak ćwiczenia polegające w ogromnej mierze na odpowiadaniu na pytania, dotyczyły samych pytań. Takie double z mojej strony.
⇛ Dobrnęliśmy do końca, do ostatniego, dzisiejszego podsumowującego wpisu. Miesiąc jeszcze trwa, ale ja chcę się nim nacieszyć, w szczególności samą jego końcówką, dlatego pojawię się tutaj na powrót z nadejściem lutego.
Jako, że styczeń był czasem wspomnianych przeze mnie Mistrzostw Świata w piłce ręcznej, nie mogło paść na inną złotą myśl niż Naszego złotego trenera Bogdana Wenty.
Porażki podcinają skrzydła, porażki Nas smucą, porażki Nas zniechęcają, ale żadna porażka, żadne potknięcie nie może Nas złamać, nie może powstrzymać Nas od dalszej pracy, od realizacji celu. Praca - systematyczna, pokorna i cierpliwa pewnego dnia wyda cudowne owoce.
Miałam napisać o całkiem innej postaci, ale jako zagorzała fanka handballa, zdecydowałam się na pozostanie w tej cudownej sportowej konwencji. W tym miesiącu brawa należą się Naszym szczypiornistom, którzy zaczęli swój pierwszy wielki turniej wspaniałym meczem z Norwegami. Dostarczyli Nam, kibicom wielu wzruszeń, powodów do radości i dumy. Potem kolejne spotkania w fazie grupowej nie potoczyły się już po Naszej myśli, ale żadna odniesiona porażka nie może być pretekstem do pozostania w dołku, trzeba się z niego wygramolić, trzeba otrzepać się z kurzu, należy osuszyć łzy i dalej walczyć o swoje marzenia. Tę wiarę, tę nadzieję udało mi się zobaczyć w oczach tych młodych chłopaków. Dlatego też postanowiłam, podzielić się z Wami jeszcze jednym cytatem, czego w planach nie było. Niech to, o czym piszę, nie będzie tylko najzwyklejszym wychwalaniem kogoś pod niebiosa, niech będzie podparte mądrymi słowami, które mam nadzieję, weźmiecie sobie do serc.
W tym miesiącu postanowiłam wspomnieć o tym, co zadziało się na moim blogu, postanowiłam wspomnieć o Was. To Wy, moi drodzy czytelnicy i blogowi przyjaciele sprawiliście mi w styczniu największą niespodziankę, zaglądając tutaj, czytając, komentując. Od Waszego wsparcia i miłych słów niejednokrotnie moje serce rosło. Dziękuję Wam wszystkim za to, że jesteście! ❤
Przyznaję się (ze wstydem), w styczniu nie przeczytałam żadnej książki, chociaż moja lista zaległości pęka w szwach. Zabrakło mi na to doby, zabrakło mi dni, mój priorytet wyciska ze mnie wszystkie soki witalne. Jako, że robię rachunek sumienia, dlatego wspomnę i o filmach, moi mili, obejrzałam ich aż 5 (aż zinterpretujcie lekko ironicznie).
- Alicja po drugiej stronie lustra (Alice Through the Looking Glass) została ubogacona kilkoma cudownymi cytatami, przeszłości nie da się zmienić, ale można wyciągać z niej wnioski, to najbardziej utkwiło mi w głowie, choćby dla kilku aforyzmów warto przenieść się na moment w magiczny świat, czując się znowu jak dziecko. Film miał momentami bawić, a chwilami wzruszać, miał przyciągać pięknymi obrazkami, według mnie ta sztuka się udała.
- Litewski przekręt (Redirected), czyli jak kończą się zatargi z mafią, jak się okazuje nie zawsze przewidywalnie i schematycznie. Już dawno nie bawiłam się tak dobrze, podczas sensu filmu. Przyznaję się jednak, lubię brytyjskie poczucie humoru, lubię brytyjskie kino, więc...
- Wyznania nastolatki (The Diary of a Teenage Girl) utrzymane w komiksowej konwencji, ciekawiły mnie i momentami odrzucały. Wielka miłość nie zawsze jest wielką miłością, a obiekt westchnień nie zawsze okazuje się księciem ze snów. Bolesne momentami dorastanie, dojrzewanie, rozterki sercowe i przeobrażanie się z larwy w motyla, a to wszystko zręcznie umiejscowione w latach 70.
- Poprzednie życie (Backtrack) chyba niczym mnie nie zaskoczyło, choć film oglądało się przyjemnie.
W ostatnich tygodniach skupiłam się na nocnym nadrabianiu seriali. Obecnie jestem w trakcie 5, a niebawem zapewne dorzucę coś do kolekcji.
Przejdę jednak do moich styczniowych Top topów żeby Was dłużej nie zanudzać.
☑ BLACK MIRROR, brytyjski serial z 2011 roku, który w sposób momentami przerysowany ukazuje Nam współczesność i współczesnego człowieka. W każdym z trzech odcinków (jednego sezonu) przyjdzie Nam się zmierzyć z innym problemem osadzonym w różnych czasach. Rzeczywistość się zmienia, ale jak się okazuje rozterki pozostają takie same. Jak zgubne może być zatracenie się w wirtualnej rzeczywistości, jaki wpływ na teraźniejszość ma ciągłe wracanie do przeszłości, co człowiek jest w stanie zrobić dla większego dobra i czy każdy z Nas ma swoją cenę? Pytania na te odpowiedzi niekiedy okazują się bolesne.
☑ ZUPEŁNIE INNY WEEKEND (WEEKEND).
Russell w piątkowy wieczór udaje się do klubu gejowskiego, gdzie spostrzega Glena, chwile zapomnienia zamieniają się w głębszą relację, której żaden z nich się nie spodziewał. Filmowy obraz mógłby być jedynie ckliwą historią, romansidłem, przegadaną historią, bo fabuła składa się głównie z ożywczych dialogów prowadzonych między bohaterami, sympatycznym obrazkiem jakich wiele, ale taki nie jest. Poznając główne postaci, razem z nimi przeżywałam ich rozterki i dylematy, zastanawiałam się nad losem współczesnego człowieka, nad byciem sobą, nad oddawaniem się swoim pasjom, nad tym jak zdefiniować swoją tożsamość, kim naprawdę jestem, a jaki obraz siebie kreuję, kim mogę się stać, co jest najważniejsze w moim życiu, i jaką ścieżkę wybrać, stojąc na rozdrożu? Jak zwykle uderzyła mnie typowa brytyjska prostota, bez fajerwerków i efektownych ujęć, nieprzerysowane postaci, świetna gra aktorska i przemyślana fabuła. Film mnie wzruszył, poruszył i zmusił do refleksji, zapadł głęboko w pamięci, długo nie dając o sobie zapomnieć.
☑ JOHN GRANT, czyli moje najnowsze muzyczne odkrycie. Marz przez długie tygodnie rozbrzmiewał w mojej głowie, i chyba nadal w niej pobrzękuje. Słodko gorzka piosenka o uczuciu, która była zwieńczeniem niesamowitego Weekendu, wciąż znajduje się na mojej playliście.
Od lutego mam zamiar nadrobić filmowe i książkowe zaległości, pragnę rozwijać swoją duchowość i wnętrze, i najwyższy czas przejść się na jakiś mecz. A poza tym... Praca, praca, praca, i jeszcze cięższa praca. Słowo się rzekło, dlatego nie mam wyjścia, muszę go dotrzymać!
PS Do lutego!
Czyli styczeń wypadł u ciebie całkiem nieźle? No cóż, czędto jest tak, że postanowień nie dotrzymujemy, ale zawsze możemy się starać, aby je w końcu dotrzymać. Dla mnie styczeń, nie był oglądaniem piłki ręcznej, a raczej skoków narciarskich.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że nieźle, chwilami niespodziewanie. Faktycznie, u mnie też królowały skoki narciarskie, ale zaraz po piłce ręcznej ;)
UsuńW takim razie życzę, aby każdy kolejny miesiąc był coraz lepszy! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
Usuńno i bardzo dobrze! suma sumarum styczeń był bardzo pozytywnym miesiącem, więc jest się z czego cieszyć! :)
OdpowiedzUsuńa jako najważniejsze wydarzenie tego miesiąca dodaje do obserwowanych, proszę zanotować :D
OdpowiedzUsuńJuż zanotowałam, dziękuję :)
UsuńDobre podsumowanie! Udanego równie lutego moja droga :)
OdpowiedzUsuńświetne podsumowanie! lubię czytać Twoje posty :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
Usuńja się cieszę,że styczeń się kończy. Dla mnie był to wyjątkowo ciężki miesiąc i nieco mam go dosyć.
OdpowiedzUsuńŻyczę żeby luty był zdecydowanie lepszy :)
UsuńCieszę się, że wstąpiła w Ciebie nowa energia i życzę Ci aby luty był równie udany jak styczeń. Bardzo podoba mi się Twoja oprawa graficzna tego posta:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
Usuń3mam kciuki za Twoje postanowienia
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietnie podsumowanie! Ja cały czas systematycznie trzymam się postanowień :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, oby tak dalej :)
UsuńZa bardzo się 'spinasz' spokojnie.. Czy uda ci się zrealizować cele czy też nie to świat się nie zawali. Postaraj się, ale jeśli nie wyjdzie to trudno. Póki żyjesz to masz czas.
OdpowiedzUsuńNo Alicja po drugiej stronie lustra była świetna według mnie. Też w tym miesiącu ten film oglądałam.
Odzywa się mój perfekcjonizm, i stąd te spiny ;)
UsuńBędzie dobrze! :)
UsuńJa też jestem pochłonięta pracą, nowymi obowiązkami. Czas przelatuje mi przez palce.Jedyne na co udaje mi się znaleźć trochę czasu to blog i książki :) i luty... nie mam pojęcia gdzie i kiedy uciekł mi styczeń
OdpowiedzUsuńNajbardziej przeraża mnie to, że czas tak szybko leci, upływa... Kiedyś wydawało mi się, że tygodnie tak szybko nie mijały.
UsuńFajnie jest, gdy blogerzy doceniaja swoich czytelników! :) Życzę Ci samych sukcesów w nowym roku i po styczniu :D
OdpowiedzUsuńnowy wpis na blogu - zapraszam!
Bardzo dziękuję :) Czytelnicy są najważniejsi :)
Usuńsuper podsumowanie, ale uciekam do posta o serialach bo chyba mnie tu wczesniej nie było, a seriale to coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę cudownego weekendu :)
ANRU,
To możemy się wymieniać serialowymi nowościami ;)
UsuńWidzę, że styczeń wypadł u Ciebie nieźle!:) U mnie... trochę leniwie, bo lekarz kazał mi dużo leżeć :)
OdpowiedzUsuńJak mus to mus, cóż począć.
UsuńNiezły miesiąc miałaś!
OdpowiedzUsuńTak jakoś wyszło :D
UsuńFajne podsumowanie. Styczeń chyba możesz zaliczyc do ciekawych :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :)
UsuńJakie zaległości filmowe i książkowe chcesz nadrobić? :)
OdpowiedzUsuńFilmów mam około 100, a jeśli chodzi o książki to kilka biografii, Hannibala i parę pozycji Saramago. W skrócie. Trochę tego się nazbierało ;)
UsuńOjej, naprawdę sporo! :D Ja bym nigdy nie obejrzała tylu filmów, zważając na to, że w tamtym roku naciskiem na wyzwanie, obejrzałam ich 52 :D
UsuńCiekawe podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńInteresujące podsumowanie, dużo się wydarzyło :)
OdpowiedzUsuńMogłoby więcej, ale na to liczę w lutym :)
UsuńMasz super zoorganizowanie, u Ciebie podsumowanie stycznia już jest u mnie dopiero będzie 31 :)
OdpowiedzUsuńAlicje po drugiej stronie lustra oglądałam w tamtym roku dwa razy, raz u mnie w Szkocji byłam z kolegą, a później jak byłam na wakacje w Polsce to ogląłam w kinie w przyjaciółki siostrą :)
Ale filmów sporo udało Ci się obejrzeć, mi żadnego.
Kiedyś wdarł mi się chaos na blogu i teraz już wcześniej staram się wszystko organizować żeby później nie było niespodzianek ;)
UsuńŚwietne podsumowanie miesiąca, podziwiam że udało Ci się je zamieścić tak szybko! Ja dopiero wczoraj przypomniałam sobie, że to jedno z moich noworocznych postanowień :) chyba czas wziąć się za pisanie!
OdpowiedzUsuńPojawiło się tak szybko, bo postanowiłam końcówkę stycznia przeznaczyć na twórcze działanie i cieszenie się drobnostkami :) W innym wypadku też pewnie 31 bym zamieściła.
UsuńBardzo pracowity i owocne był dla Ciebie styczeń. Bardzo mi się podoba taki rodzaj podsumowania. Można z niego wiele wyciągnąć;) Ja sobie podkradnę tytuły filmów do oglądnięcia:)
OdpowiedzUsuńOoo, cieszę się, że tytuły Cię zainteresowały :)
UsuńOj, dla mnie styczeń był dość ciężki xD Ale dałam rade się z wszystkim uporać i jestem pozytywniej nastawiona na luty, mimo iż też łatwy miesiąc to raczej nie będzie :) Muszę oglądnąć Alicję po drugiej stronie lustra, jestem strasznie ciekawa tego filmu :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to patrzeć pozytywnie w przyszłość :)
UsuńDobre podsumowanie, kocham Twój styl pisania :) styczeń to ciężki miesiąc jednak jeśli się chce to może być piękny jako nowy początek :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, miło mi :)
UsuńO właśnie! Wszystko zależy od tego jak na niego spojrzymy. To może być zdecydowanie cudowny początek nowego rozdziału :)
Intensywny miesiąc. U mnie również pod znakiem powrotu do blogowania :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze :) Ja bloguję od czerwca, ale już też zdarzyły mi się przerwy. Sam powrót jest jednak naprawdę miłym momentem.
Usuńu mnie styczeń i koniec roku był ciężki bardzo... wiele emocji wiele niepokoju... liczę że luty będzie lepszy
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę!
Usuńja sobie też:)
Usuńudanej środy:)
UsuńŻyczę Ci aby kolejny miesiąc przeminął jeszcze lepiej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, oby tak było :)
UsuńHah. Super post! Oby z miesiąca na miesiąc było coraz to lepiej! Filmów nie oglądałam. Ja nie lubie stycznia, zimny, depresyjny, ponury.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mnie styczeń od dziecka kojarzył się lepiej niż luty, chociaż to w lutym czuć nadchodzącą wiosnę.
UsuńFanką piłki ręcznej nie jestem, ale z panem Wentą zdecydowanie się zgadzam ;) W naszym życiu i tak nieraz doświadczymy porażki, więc nie można pozwolić, aby złe chwile zakłócały nasze działania :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
UsuńSportowo to chwilowo jestem jedną wielką ignorantką. Fajnie, że u Ciebie rok rozpoczął się z rozmachem, dobrze i energicznie :) Fajne takie podsumowania, uwielbiam je czytać. Sama niedługo podsumuję swój styczeń, ale nie sądzę, żeby był on tak pozytywny jak Twój :) Pozdrawiam i dużo wytrwałości z tym Twoim priorytetem! :)
OdpowiedzUsuńCzasami dopiero, podczas głębszej analizy dochodzi się do wniosku, że wcale nie było tak źle jak się wydawało.
UsuńDziękuję! :)
Moja lista książkowych zaległości jest ogromna. O filmach już nie wspomnę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmój blog
Czyli to samo, co u mnie ;) Również pozdrawiam!
UsuńTwój miesiąc bez książki to nic w porównaniu do mnie gdzie od kilku miesięcy nie przeczytałam żadnej książki :/
OdpowiedzUsuńCzasami już tak jest niestety, że nie ma nawet kiedy usiąść z książką na kolanach :(
UsuńBardzo mi miło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńFajny blog, optymistyczny ;) dodałam Cię do obserwowanych, sama od niedawna coś skrobię, trochę bardziej osobistego :)
OdpowiedzUsuńhttp://lostinparadise78.blogspot.com/
Życzę aby wszystkie pozostałe miesiące tego roku były co najmniej tak dobre jak styczeń. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńJa liczę na to że mi luty przyniesie troszkę więcej takiego wewnętrznego spokoju i ciepła bo ostatnio dostaje po dupie.. mimo że mi to częściowo "wisi" bo idę dalej do przodu to pewne sytuacje mnie drażnią..
OdpowiedzUsuńpewnie, byłoby nudno gdyby zawsze wszystko szło po naszej myśli :)
OdpowiedzUsuńOby cały rok był ciekawy. Fajnie podsumowujesz ;)
OdpowiedzUsuń➥ przewrotowiec.blogspot.com
Ja w styczniu postanowiłam twardo trzymać się moich postanowień i przeczytałam dwie grubaśne książki, mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach będzie jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńPostacią stycznia powinnam być ja, bo miałam urodziny :D Nie no śmieję się :)
OdpowiedzUsuńTen miesiąc dłużył mi się niemiłosiernie :)
Dużo postów napisałaś ;) fajne podsumowanie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie podsumowałaś styczeń :) Oby luty był jeszcze lepszy!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że miesiąc udany :) Ja też ostatnio mam ogromną listę książkowych zaległości, ale ciągle brakuje mi czasu na czytanie :) Post ogólnie świetny więc z przyjemnością obserwuje :)
OdpowiedzUsuńniezłe podsumowanie, mi tak szybko zleciał styczeń, że nie wiem nawet kiedy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńciekawy styczeń! świetna sprawa!
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
ojej, piłka ręczna ♥ fajne cytaty chłopaków!
OdpowiedzUsuńja właśnie nadrabiam zaległości czytelnicze i się cieszę :D
dobry styczeń, życzę jeszcze lepszego lutego!
Wow, jak tak patrzę to miałaś bardzo aktywny miesiąc :)
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam, kiedy to zleciało?
OdpowiedzUsuńGenialne podsumowanie! Genialnego lutego życzę! <3
OdpowiedzUsuńW lutym też chcę nadrobić książkowe zaległości :) Przez studia nie mam kiedy czytać...
OdpowiedzUsuńFajne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby kolejny miesiąc był jeszcze lepszy :) Świetny post :)
OdpowiedzUsuń