Styczeń dobiegł końca, a zima nie odpuszcza, trwa w najlepsze, śnieg osiada na drzewach, czapkach, lepi się do butów, ostatnie tygodnie zaczęły powoli weryfikować Nasze pierwsze postanowienia, niektórzy kontynuują swoje cele z zeszłego roku, niektórzy wyznaczyli sobie całkiem nowe, wśród obu grup znajdą się osoby, które zaczęły iść z zapałem i wiarą, a potem stanęły w miejscu, być może nawet cofnęły się wstecz. Niech luty zatem minie Nam wszystkim pod patronatem walki o marzenia, pod hasłem...
(...) pięknych słów Nicka Vujicica:
Jestem niemal pewna, że każdy człowiek, który pewnego dnia określił jasno swój cel, przechodził załamanie wiary, kryzys ideałów, zadawał sobie pytanie - Po co to wszystko? Skoro coś nie udaje mi się od razu, może nie tędy droga, może lepiej zająć się, czymś innym, obrać inny kierunek, żyć według nowych postanowień.
Chciałabym Was przekonać do tego, że to wcale nie jest dobre wyjście. Oczywiście, niekiedy rzeczywiście okazuje się, że Nasz cel już Nas nie cieszy, że szliśmy szlakami wyznaczonymi przez innych ludzi, że pragniemy zmiany, że mamy już inne priorytety, wymagamy od siebie i od życia czegoś innego. Wtedy jednak też nie można mówić o odniesieniu porażki, rezygnujemy, z czegoś, co i tak w ostateczności nie sprawiałoby Nam radości, nie dałoby spełnienia.
O porażce można mówić dopiero wtedy, gdy rezygnujemy z podjęcia kolejnej próby. Póki próbujemy, póki ponawiamy batalię o marzenia, wtedy mimo potknięć, jesteśmy zwycięzcami. Tak długo jak próbujemy, jak walczymy, jak dążymy do osiągnięcia celu, możemy czuć się osobami wygranymi i szczęśliwymi. Droga prowadząca Nas na szczyt spełnienia, jest traktem szczęścia, czasami niewielkie znaczenie ma to, co znajdzie się na końcu ścieżki, bo wspinanie się po górach niezdobytymi szlakami sprawia Nam prawdziwą radość i wywołuje na Naszych twarzach uśmiech zadowolenia.
Dlatego tak ważna jest wiara w swój cel, w swoje umiejętności, w słuszność podejmowanych działań. Nie poddawajcie się, nie załamujcie się, bo napotkaliście przeciwności, trudności, bo tak długo trwa osiągnięcie Waszego zamierzenia, zawsze powtarzam jak zacięta płyta, że czas i tak upłynie, i tak faktycznie będzie, albo wykorzystamy go mądrze, albo mniej rozsądnie, błądząc, uciekając od marzeń, i zapewne któregoś dnia żałując, że nie spróbowało się jeszcze raz, ten jeden jedyny, który mógłby przetransformować Nasze życie.
Co by było, gdybym to zrobił, gdybym spróbował, gdybym zaryzykował, nie myśl - zrób to, spróbuj, zaryzykuj, nie poddawaj się, nie rezygnuj, podejmuj próby, idź, walcz o marzenia!
Niech luty będzie miesiącem walki o wymarzony cel! O Wasz wymarzony cel. Może jesteście już go naprawdę blisko, może już niedługo wyłoni się z mglistych wyobrażeń na dobre, a jeśli dopiero wkroczyliście na odpowiednią ścieżkę, niech przez myśl Wam nie przejdzie żeby z niej zejść! 😉
Po prostu idźcie przed siebie!
(...) pięknych słów Nicka Vujicica:
Jestem niemal pewna, że każdy człowiek, który pewnego dnia określił jasno swój cel, przechodził załamanie wiary, kryzys ideałów, zadawał sobie pytanie - Po co to wszystko? Skoro coś nie udaje mi się od razu, może nie tędy droga, może lepiej zająć się, czymś innym, obrać inny kierunek, żyć według nowych postanowień.
Chciałabym Was przekonać do tego, że to wcale nie jest dobre wyjście. Oczywiście, niekiedy rzeczywiście okazuje się, że Nasz cel już Nas nie cieszy, że szliśmy szlakami wyznaczonymi przez innych ludzi, że pragniemy zmiany, że mamy już inne priorytety, wymagamy od siebie i od życia czegoś innego. Wtedy jednak też nie można mówić o odniesieniu porażki, rezygnujemy, z czegoś, co i tak w ostateczności nie sprawiałoby Nam radości, nie dałoby spełnienia.
O porażce można mówić dopiero wtedy, gdy rezygnujemy z podjęcia kolejnej próby. Póki próbujemy, póki ponawiamy batalię o marzenia, wtedy mimo potknięć, jesteśmy zwycięzcami. Tak długo jak próbujemy, jak walczymy, jak dążymy do osiągnięcia celu, możemy czuć się osobami wygranymi i szczęśliwymi. Droga prowadząca Nas na szczyt spełnienia, jest traktem szczęścia, czasami niewielkie znaczenie ma to, co znajdzie się na końcu ścieżki, bo wspinanie się po górach niezdobytymi szlakami sprawia Nam prawdziwą radość i wywołuje na Naszych twarzach uśmiech zadowolenia.
Dlatego tak ważna jest wiara w swój cel, w swoje umiejętności, w słuszność podejmowanych działań. Nie poddawajcie się, nie załamujcie się, bo napotkaliście przeciwności, trudności, bo tak długo trwa osiągnięcie Waszego zamierzenia, zawsze powtarzam jak zacięta płyta, że czas i tak upłynie, i tak faktycznie będzie, albo wykorzystamy go mądrze, albo mniej rozsądnie, błądząc, uciekając od marzeń, i zapewne któregoś dnia żałując, że nie spróbowało się jeszcze raz, ten jeden jedyny, który mógłby przetransformować Nasze życie.
Co by było, gdybym to zrobił, gdybym spróbował, gdybym zaryzykował, nie myśl - zrób to, spróbuj, zaryzykuj, nie poddawaj się, nie rezygnuj, podejmuj próby, idź, walcz o marzenia!
Niech luty będzie miesiącem walki o wymarzony cel! O Wasz wymarzony cel. Może jesteście już go naprawdę blisko, może już niedługo wyłoni się z mglistych wyobrażeń na dobre, a jeśli dopiero wkroczyliście na odpowiednią ścieżkę, niech przez myśl Wam nie przejdzie żeby z niej zejść! 😉
Po prostu idźcie przed siebie!
Znajdziesz mnie tutaj:
w lutym mam trzy małe, malutkie cele, marzenia, muszę o nie powalczyć ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Trzymam zatem kciuku żeby się udało :)
UsuńJa zbyt szybko się poddaje i tracę wiarę w siebie..niestety
OdpowiedzUsuńTrzeba nad tym popracować. Nie poddawaj się i wierz w swoje umiejętności i w słuszność podjętych decyzji :)
UsuńO mój wymarzony cel walczę i się nie poddam, ale czasami nachodzą mnie wątpliwości - czy to ma sens, czy warto, na szczęście szybko biorę sie w garść i dalej robię swoje, bo wiem, że każdego dnia mój cel jest coraz bliżej. :-)
OdpowiedzUsuńTeż czasami mnie dopadają wątpliwości, parę razy rzucałam wszystko, ale zawsze wracałam, najważniejsze jest działanie i świadomość, że każdy dzień Nas przybliża do celu :)
UsuńW lutym walczę przede wszystkim o czas dla siebie! Bo coraz go mniej :P
OdpowiedzUsuńDobre postanowienie :)
UsuńOstatnio miałam lekki spadek sił i obawiałam się, że się poddam w walce o mój cel, ale chyba przełamałam niechęć i bezsilność i zabieram się za niego ze zdwojoną siłą :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sam moment przebrnięcia przez niemoc i bezsilność, wtedy człowiek ma wrażenie, że może zrobić wszystko :)
UsuńJa mam tylko jedno marzenie bardzo duże które wymaga cierpliwości. Ale tylko małymi krokami mogę go dosięgnąć. Trzymaj kciuki :*
OdpowiedzUsuńTrzymam! :)
UsuńBardzo motywujący człowiek gdy sie go widzi słyszy wszelkie kontr argumenty idą w cień
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuń:)
UsuńJa moje postanowienia nadal realizuję i co mnie bardzo cieszy moja motywacja nie spada. Wydaję mi się że gdy np. tak jak w moim przypadku ćwiczymy warto mieć osobę która będzie to robić razem z nami.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że cały czas jesteś zmotywowana, u mnie dzisiaj nieznaczny spadek formy...
UsuńObawiam się, że idąc prosto przed siebie szybko wyrąbałabym głową w płot albo w coś podobnego. To już chyba wole trochę kluczyć, trochę przedłużać, ale dojść bezpiecznie :D
OdpowiedzUsuńJestem jednak zwolennikiem twierdzenia, że jeżeli po wielu próbach dalej czegoś nie osiągnęliśmy, to prawdopodobnie nie jesteśmy do tego stworzeni. Na przykład ja wiele lat marzyłam o śpiewaniu. Wyrzucali mnie z kolejnych chórów, co dla dziecka, którym wtedy byłam, było dość traumatyczne, ale nie poddawałam się. Chciałam śpiewać za wszelką cenę, mimo że kolejne osoby powtarzały mi, że nie mam głosu ani słuchu i wegetowałam w szkolnych chórze jako ,,ta gruba z tyłu, której głosu nikt nigdy nie słyszał". Na szczęście dorosłam i opamiętałam się. Nie jestem stworzona do śpiewania, a przez te próby i chóry tylko zaniedbywałam mój wrodzony talent malarski.
Myślę, że jeżeli jakiś cel jest dla ciebie naprawdę ważny, to nie będziesz miał aż takich wątpliwości i załamek, by chcieć z niego na serio zrezygnować. Jeżeli rezygnujesz albo próbujesz motywować się na siłę, to może lepiej daj sobie spokój...
Od razu skojarzył mi się mój post o braciach Klitschko, dlatego, że młodszy z braci, również woli lawirować dążąc do celu, za to starszy idzie przed siebie, skupiając się na priorytecie. Myślę, że to, jaką obierzemy taktykę, nie jest szczególnie istotne, jeśli ona działa, i widać rezultaty, każdy z Nas jest inny i ma inne potrzeby, jedni lubią po drodze realizować mniejsze cele, drudzy są nastawieni tylko na jeden konkretny, a resztę zostawiają sobie na później. Odnosząc się jednak do drugiej części wypowiedzi, to człowiek powinien zdawać sobie sprawę ze swoich możliwości, i jeśli rzeczywiście próbuje robić coś, co mu nie wychodzi i do czego nie został stworzony, choć ma inny talent, to pewnie wypadałoby sobie odpuścić, ale nie zawsze opinie ludzi są prawdziwe i konstruktywne. Zawsze lubię przytaczać przykład Stephena Kinga, któremu przez dłuższy okres czasu wmawiano, że raczej kariery pisarskiej nie zrobi, odsyłano jego teksty, twierdząc, że się nie nadają do publikacji, gdyby wtedy posłuchał rady doradców (a takie myśli muszą pojawiać się w głowie, gdy ma się na utrzymaniu rodzinę a zarobki tak niskie, że nie ma się za co właściwie żyć - tak rysowała się jego ówczesna sytuacja) zmarnowałby swój potencjał, talent, a my byśmy nie poznali tak znakomitego wirtuoza pióra. Także to, że ktoś próbuje Nas przekonać, że coś, co robimy nie jest dla Nas, nie oznacza, że musimy rezygnować ze swoich marzeń. Nawet i przy celach bardzo ważnych pojawiają się wątpliwości, dołki, utrata wiary, w szczególności, gdy coś nie idzie po Naszej myśli, gdy otoczenie stara się Nas odwieść od spełniania marzeń, gdy porównujemy się do innych itd., nie wolno wtedy się poddawać i rezygnować. Jeśli dojście do celu trwa przez długie lata, czasami przychodzi wypalenie, traci się motywację, ale dlaczego rezygnować? Rezygnować można jedynie z zamierzeń, które już Nas nie cieszą, nie sprawiają radości, które już nie są dla Nas ważne, tylko z tych. Jakbym ja słuchała ludzi, opinii, gdybym zważała na chwilowe braki motywacji i entuzjazmu, teraz byłabym strasznie nieszczęśliwa, a robię to, co lubię, zmierzam do swojego celu i to sprawia mi radość, choć niekiedy jest trudno, i nadal pojawiają się gorsze dni.
UsuńMnie luty jak na razie całkiem nieźle mija, mam nadzieję, że cały taki będzie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie luty też się zaczął całkiem obiecująco ;)
UsuńJa się nie poddaję w dążeniu do celu, a kiedy coś się nie udaje przypominam sobie cytat Alberta Einsteina, który powiedział, że "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów". Z każdej porażki więc powinno sie wyciągnąć wnioski i zmienić to, co nam przeszkodziło w osiągnięciu celu. Wtedy jest szansa, że następnym razem się uda:)
OdpowiedzUsuńOtóż to, z porażek powinno się wyciągać wnioski, żeby w przyszłości już ich nie popełniać i nie tracić czasu.
UsuńPS Podkradam cytat ;)
Dązymy do idealnej wagi! O tak :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia! :)
Usuńja też potrzebuję motywacji, ale raczej do samooakceptacji, niż do zrzucenia kilogramów. nooo i chciałabym też uwolnić swoją głowę od nadmiaru czarnych myśli, więc niech luty będzie pozytywyny!
OdpowiedzUsuńNiech będzie!
UsuńOo jaki super motywujący post! Ja raczej nie muszę szukać motywacji bo albo ją w jakiejś chwili mam, albo po prostu na chwilkę sobie odpocznę :D Nawet taki wieczny optymista jak ja musi przecież wziąć czasem wolne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
galantyka.blogspot.com
Czasem wolne jest potrzebne, nie da się cały czas pracować na najwyższym poziomie. Nikt nie chce się doszczętnie wypalić.
UsuńRównież pozdrawiam :)
A very interesting post !!! kiss 👌👌👌💚💚💚
OdpowiedzUsuńThanks :)
UsuńSuper, optymistyczny wpis :) warto walczyć o swoje marzenia i cele, oj chociaż postanowienia bywają ciężkie do zrealizowania. A czemu nie możesz się wybrać do kina? Nie masz czasu, czy pomysłu na co? ;)
OdpowiedzUsuńCzas zawsze się znajdzie, kwestia zgrania z koleżanką, bo miałam z nią się na coś wybrać. Może w tym miesiącu się uda :)
UsuńBo zawsze trzeba być optymistą, mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńmój blog, hooneyyy
Dokładnie tak :)
UsuńDopiero wkraczam na te ścieżkę.. Ale skrupulatnie idę do przodu. Ale fakt, można przechodzić chroniczne załamania z nieudanych prób ale jak się uda jaka to radość..
OdpowiedzUsuńTo prawda. Kiedyś i ja przechodziłam przez takie załamania i "na dobre" rezygnowałam z celu, zawsze jednak wracałam, chociaż niekiedy po wielu miesiącach przerwy.
Usuńcytat trafiony w 100%! obserwuje i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńJa robię zawsze sobie listę z postanowionymi celami, a odhaczanie ich jako wykonane sprawia mi mega przyjemność <3
OdpowiedzUsuńZawsze na To Do List uwielbiałam małe cele wykreślać po ich wykonaniu :D
Usuń1 krok w tył a potem 2 do przodu, byle nie stać w miejscu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego weekendu :)
ANRU,
To też zawsze jakaś ewentualność ;)
UsuńO, ja wzięłam sobie za cel zostać milionerką i teraz mam kryzys, bo mionów nadal nie widać :)
OdpowiedzUsuńMilionerką nie da się zostać w krótkim czasie, chyba, że wygra się na loterii, także praca, praca, praca, odrobina szczęścia i może miliony pewnego dnia się na koncie pojawią ;)
UsuńMusze się wziąć za siebie i faktycznei w lutym spełnic choć jeden mały swój cel :D
OdpowiedzUsuńOh tak, próbuję walczyć o swój cel w lutym :D
OdpowiedzUsuńJa cały czas mam jakieś cele do osiągnięcia i konsekwentnie wykreślam je z mojej listy :)
OdpowiedzUsuńWażne, żeby walczyć o siebie i swoje cele :))
OdpowiedzUsuńObserwuję
Luty będzie bardzo pracowity dla mnie jeśli chodzi o walkę o swoje marzenia :)
OdpowiedzUsuńCudowny, motywujacy i dajacy do myślenia post :O
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/02/military-style.html
Ja jestem zmobilizowana i będę dążyć do swoich celów:)
OdpowiedzUsuńBogowie byli super, ale 9/10 bym nie dała, bo moja Zielona Mila z 10/10 by się obraziła :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak będzie! Luty będzie miesiącem walki o marzenia, cele i siłę woli! Idealny cytat - ważne jest to, że się nie poddamy przy samym końcu, tylko będziemy próbować dojść na sam szczyt!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko;) Tak Po Prostu BLOG Będzie mi miło jak zajrzysz do mnie :)
Dzięki za post pełen motywujących słów ;) Zawsze warto próbować, brak prób to najgorsze, co może być ;)
OdpowiedzUsuńja walczę o nową pracę i mi się uda o :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w lutym uda mi się spełnić moje marzenie, więc nie mogę się poddać tylko walczyć :)
OdpowiedzUsuńKiedyś posłuchałam innych, że powinnam iść na studia w PL, które były wręcz kwintesencją tego czego nie cierpię - teraz jestem na gap year i stwierdziłam, że chyba nigdy studiów nie skończę no chyba że wygram w lotto czy w końcu pójdę na te wymarzone, bo nie da się marzeń zastąpić obietnicami typu - może będziesz mieć lepsze życie po studiach ekonomicznych - a kto to wie, a kto wie czy po tym co ja chce robić nie będzie mi lepiej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post kochana, staram się zawsze iść przed siebie i nie oglądać się w tył <3 Właśnie luty jest moim przełomowym miesiącem mam nadzieję, że się uda :) Obserwuje <3
OdpowiedzUsuńBardzo dobre słowa. Uważam, że najwięcej osiągają ci, którzy walczą do końca :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe słowa. Nie warto się poddawać, trzeba iść cały czas przed siebie.
OdpowiedzUsuńJaki mądry post! Jak na razie spełniłam swój pierwszy cel - sesja zaliczona za 1 razem!:)
OdpowiedzUsuńooo Bon Jovi ♥
OdpowiedzUsuńyaaay! ja właśnie walczę o marzenia i prę do przodu, tego się trzymam :D jasne, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, ale ludzie powinni wreszcie ogarnąć, że nie warto się poddawać :)
Ja żeby osiągnąć jakiś cel potrzbuję motywacji! Chodź coś mi się wieleee razy nie uda szybko się nie poddaję. Bo trzeba 100 razy przegrać, żeby raz wygrać :) https://dreamerworldfototravel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMi udało się już spełnić dwa noworoczne postanowienia, pora na kolejne :)
OdpowiedzUsuńhttp://wazkowa.blogspot.com
Nie mam postanowień i żadnych celów tzn. jeśli będę miała pracę i zdrowie to wszystko się jakoś ułozy :)
OdpowiedzUsuńTen rok będzie dla mnie walką o to na co czekałam 10 lat swojego życia. Uważam ze nie jest takie proste to zrobić. Bo powiedzmy sobie szczerze że łatwo się mówi. Ja zawsze robię wszystko co w mojej mocy ale trzeba wiedzieć że niektóre rzeczy po prostu muszą takie być i nic i nikt tego nie zmieni.
OdpowiedzUsuńMój blog
Dla mnie każdy dzień jest walką ze swoimi słabościami, jednak wyznaczanie sobie konkretnych cełow w danym przedziale czasowym niewątpliwie może mobilizować i przyspieszać realizację ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Urban Vagabond