piątek, 24 czerwca 2016

Dlaczego księżniczka - Prolog

Wow, jaki stąd rozciąga się niesamowity widok!
Nie tak dawno, zostałam po raz pierwszy nazwana księżniczką, i szczerze muszę przyznać, że bardzo mi się to nie spodobało. 

Chociaż samo słowo księżniczka kojarzy się ludziom w dwojaki sposób (przeanalizowałam to zagadnienie), mam swoje osobiste powody, które nie pozwalają mi lubić tego określenia (nie zdradzę ich jednak, bowiem o pewnych sprawach lepiej nie mówić głośno, wybaczcie).

Która z nas, nie chciałaby jednak być traktowana jak księżniczka? Która nie chciałaby zostać żoną księcia na białym rumaku? I w końcu, która nie chciałaby się czuć wyjątkowo przez całe swoje życie?

No, właśnie!

Cóż, mnie jednak księżniczką okrzyknęła osoba, która tak naprawdę nic nie wiedziała o moim życiu, wystarczyło zadać jej trzy podstawowe pytania żeby to udowodnić.

1. Ulubiony kolor.
2. Imię psa.
3. Ulubiony zespół muzyczny.

Jestem pewna, że postanowiłaby strzelać, przynajmniej przy jedynce i trójce, pomijając dwójkę, jakby była mniej istotna. Wątpię jednak, aby zgadła, aczkolwiek niektórzy mają szczęście.

Osoba, która nie wie o mnie podstawowych faktów (dobrze, że wiedziała jak mam na imię, ale pewnie tylko, dlatego, że przypominały jej o tym portale społecznościowe), nazywała mnie księżniczką, pusząc się i wypinając pierś jakby była pawiem. Czasami miałam wrażenie, że chciała uchodzić za okaz najcudowniejszego zwierzęcia, chociaż tak naprawdę była przeciętnym chomikiem, który bezmyślnie biega w kole, goniąc za czymś, co nie istnieje.

Wiecie, żałuję, że nie nazwałam jej kiedyś pawiem, jestem ciekawa, czy przyznałaby mi rację, zapominając o tym, że to samce wzbudzają zachwyt w gapiach, a nie samice.

Zapomnijmy jednak o pawiach, zostańmy przy chomikach! Prawda jest taka, że ona wcale nie jest do niego podobna, chociaż to nocą prowadziła ożywione rozmowy i potrafiła boleśnie ugryźć ręce, które ją karmiły. To, że wcale mi go nie przypomina, w niczym jednak nie przeszkadza, bo jak już doskonale wiecie ze Słowa wstępnego, żeby, z czymś się uporać, niekiedy wystarczy nadać temu inną nazwę, której towarzyszą pozytywne odczucia. Jej pewnie też nie robi to różnicy, bo nie ma pojęcia, że tak ją nazywam.

Wiecie, czasami chciałabym móc z czystym sumieniem powiedzieć, że ma zęby jak chomik, albo uszy, bo to nawet byłoby zabawne, ale nie do końca jest zgodne z rzeczywistością. Kogo jednak ona obchodzi? Fikcja jest zdecydowanie ciekawsza!

Moja była koleżanka, które przebojem wdarła się do mojego życia i z hukiem z niego zniknęła, bardziej przypominała mi wyliniałą łasicę. Taką z wiecznie wyciągniętą szyją, i z głową dumnie uniesioną do góry, jakby była pogodynką zmuszaną do pracy w terenie, spoglądania na chmury i odczytywania z nich przybliżonej godziny opadów.

Nie czuję się winna, że nazywam ją chomikiem, bo ona przez długie miesiące nazywała mnie księżniczką za każdym razem, gdy chciała mi wytknąć jakiś wymyślony przez siebie błąd, nie dostrzegając przy tym tego, kim sama była. Według niej wszystko robiłam źle, a moje zainteresowania ją śmieszyły. To taki typ, który dopuści się każdej niegodziwości żeby tylko triumfować na szczycie pagórka. Góry są za wysokie dla takich ludzi.

Ciąg dalszy Prologu już niedługo, a tym czasem rozstaję się z Wami złotą myślą.

"Mędrzec widzi w lustrze głupca, głupiec przeciwnie."


Znajdziesz mnie tutaj:
 
https://www.facebook.com/nigdyniewierzchomikom/             https://www.instagram.com/pamietnikksiezniczki/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia