wtorek, 30 stycznia 2018

Podsumowanie miesiąca - STYCZEŃ

                    
 

Styczeń jest zawsze ważnym dla mnie miesiącem z osobistych względów.

Ten zeszłoroczny był w moim odczuciu niewątpliwie udany. I czasem zdarza mi się go nadal wspominać (chociaż raczej nie jestem zwolenniczką namiętnego wracania pamięcią do przeszłości). Cofam się do niego myślą - nie z nostalgią czy smutkiem. Nie porównuję tego, co działo się wtedy, do tego, co ma miejsce teraz. Po prostu z samiutkim końcem ubiegłorocznego stycznia moje życie wykonało przedziwny zwrot. Jedno salto. Drugie. Potem skok do wody na główkę i zderzenie z dnem. A potem nauka pływania. Oszalałe machanie rękoma na boki. Wzywanie pomocy. Wewnętrzne błagania o ratunek. I w końcu się wynurzyłam. Tak po prostu. Pewnego dnia.

Aż chciałoby się rzec, że wtedy świeciło słońce (nie świeciło, mogę Was o tym zapewnić). Moja książkowa historia staje się pospolitsza.

Okay. Dosyć wspominek! Odnoszę jedynie wrażenie, że Was zanudzam (zanudzam?).


Do sedna, Angelica. Do sedna!



Cóż... Miesiąc nie zaczął się tak, jakbym tego oczekiwała. W pierwszych dniach (tygodniach) spotkało mnie niemałe rozczarowujące zaskoczenie. Pomyślałam sobie wtedy: Kurde, miało być inaczej, lepiej, bo nowy rok, stary zostawiam za sobą; nowy początek i te sprawy; zaczynam wszystko od nowa. A tutaj BUM. Kolejne zderzenie ze ścianą. Wszechświat łypnął na mnie figlarnie: Nie tak szybko, moja droga. To jeszcze nie koniec.

A ja naiwna myślałam, że to już.

Nie wiem, czy wierzycie w to, że wszelkie negatywnie oddziałujące na nas zdarzenia (rozczarowania, upadki, potknięcia, złamane serca) mają uczyć, sprawiać, że będziemy silniejsi, mądrzejsi, mają przygotowywać do przyszłych wydarzeń.

Ja chyba w to wierzę. Przynajmniej wtedy, gdy się nad tym zastanawiam.

Bo wiecie, wiele się nauczyłam. Przede wszystkim o sobie. I dzięki temu mogłam stać się lepszym człowiekiem. Doskonalszym (brzmi patetycznie i wyniośle, ale nawet jeśli, to niesłusznie).


Nauczyłam się, że:
🔸trzeba pozwalać ludziom odchodzić
🔸nie warto robić tego, co wymusza na nas presja otoczenia czy społeczeństwa; idź za głosem serca! Po prostu.
🔸nie pasować do ogółu to nie grzech
🔸żeby wybaczyć innym, najpierw warto wybaczyć sobie
🔸mózg kreuje własną rzeczywistość, niekiedy mylną, dlatego wszystko to, co wydaje się pewne, pewnikiem nie jest
🔸każdy człowiek patrzy na świat z własnej perspektywy, i jak bardzo nie starałoby się przyjąć tego samego stanowiska, ta sztuka się nie uda; więc może lepiej nie starać się wciskać swoich pięćdziesięciu kilogramów do czyjejś głowy

Nauczyłam się jeszcze pięciu tysięcy innych rzeczy, ale może o tym innym razem. Nie bądźcie rozczarowani. Nie chcę żeby ten wpis długością zaczął przypominać Mur Chiński. Choć piękny to jednak DŁUGI.

 

Zmieniam powoli szatę graficzną bloga. A może raczej wpisów. Przynajmniej na ten czas. I intensywnie myślę nad koncepcją bloga. Zastanawiam się, w którą stronę podążać. Zamysłów jest trochę. Trochę dużo. Także je porządkuję. I nie, nie wyrosłam z różu i pucołowatych chomików, nie można wyrosnąć z czegoś, do czego nigdy nie pałało się miłością. 2018 szaleje, więc czas na zmiany!
W styczniu pojawiły się 3 wpisy. Niezbyt dużo. Ale i tak jestem zadowolona, bo nareszcie wróciłam.

🔶 Na początek Myślę, więc jestem. Korzystając z okazji, chciałabym się powtórzyć, ale w imię wyższych idei. Uwaga, leci cytat.

Pamiętajcie o tym!

🔶
Numer 2 to recenzja książki Williamsa Wieczny Ayrton Senna. Zapoznałam się z Waszymi komentarzami dokładnie, i wiem, że ta pozycja nie przypadła Wam do gustu. Ale musicie mi to wybaczyć. Jestem sportowym freakiem 👿


🔶 I na sam koniec numer 3, czyli Jak wyznaczyć odpowiedni cel? Jeśli nadal macie z tym problem to możliwe, że mój wpis choć trochę Wam pomoże.

 





Miałam ambitny plan na ten miesiąc - nadrobić czytanie. Skończyło się na jednej zaczętej i na jednej przeczytanej książce. Ale na szczęście nie na byle jakiej.

We wstępie przeczytałam zachęcające słowa (ale w końcu to wstęp, musi być kuszący): "(...) kiedykolwiek poczujesz narastający spokój w trakcie czytania, będzie to znaczyło, że książka spełniła swoje zadanie jako twój nauczyciel; przypomina ci kim jesteś i wskazuje ci drogę do domu." Możecie uznać mnie teraz za sceptyka, bo nie sądziłam, że faktycznie odnajdę utracony spokój, zrozumiem istotę cierpienia, teraźniejszości czy ciszy. Ale znalazłam. Pojęłam. I chyba też zmądrzałam (na pewien sposób - bo wcześniej cechowała mnie momentami nie mądrość).

Eckhart Tolle
tak bardzo mnie urzekł, że zamierzam pochłonąć niebawem inne jego książki.

 


Nie licząc 4 pierwszych części Potterowskiej sagi, którą można śledzić, co piątek w telewizji, obejrzałam zaledwie 3 filmy. Mało. Wiem. Ale jak przesuniecie się niżej, w dział serialowy, zrozumiecie dlaczego 😉

Pokój grozy (The Disappointments Room) okazał się filmem, jakich wiele (a to chyba najgorszy możliwy zarzut). Niczym nie wyróżnia się scenariusz - rodzina z dzieckiem przeprowadza się do nowego domu, gdzie kryją się złe moce, ani tym bardziej gra aktorska. Ale jeśli chcecie obejrzeć coś, co mimo wszystko dobrze się ogląda, od tak, dla zabicia czasu (ha!) to polecam.

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) to kolejny horror na mojej liście. Ciało młodej dziewczyny. Doba na ustalenie przyczyny śmierci. I sekcja zwłok, która demaskuje makabryczną prawdę wykraczającą poza to, co racjonalne.

I na końcu Lekarstwo na życie (A Cure for Wellness). Z tym filmem miałam spory problem, bo mimo tego, że mnie oczarował (zachwyciło mnie niemal wszystko możliwe - gra aktorska DeHaana, który wcielał się w główną postać, ujęcia, kolory, muzyka, scenariusz) to po seansie poczułam lekkie rozczarowanie. Zawód z powodu infantylnej, przewidywalnej a zarazem absurdalnej końcówki, która zepsuła całość. Mimo wszystko i tak oceniam tę pozycję wysoko. I polecam tym, którzy lubią horrory, ale utrzymane niejako w konwencji baśni.

 


W styczniu zdecydowanie królowały u mnie seriale. Wśród tej prezentowanej szóstki, mam trzech faworytów.


Kłamstwa (Liar) - kłamstwo kontra prawda. Kobieta kontra mężczyzna. Dwie wersje wydarzeń. Która jest prawdziwa? Serial obejrzałam z niegasnącą ciekawością i jest to mój zdecydowany numer 3 z tego zestawienia.

Karczma Jamajka (Jamaica Inn). Młoda dziewczyna spełnia wolę zmarłej matki - przeprowadza się do ciotki. Szybko odkrywa, że za drzwiami karczmy skrywają się tajemnice, które wystawią na próbę jej moralność.

Jeźdźcy burzy (
Herrens veje). Mocne zderzenie z wiarą. Trudne rodzinne relacje na pozór idealnej rodziny. Ambicje. Ciężkie wybory między powinnościami i oczekiwaniami społecznymi a kroczeniem napiętnowaną ścieżką szczęścia. Musieć a chcieć. Cóż, bardzo lubię skandynawskie kino, więc siłą rzeczy ten serial stał się moim numerem 2.


Grzesznica (The Sinner). Przeciętna Amerykanka - matka i żona, która pewnego dnia śmiertelnie rani przypadkowego mężczyznę na plaży. Pytanie dlaczego, zadają sobie wszyscy, łącznie z nią na czele. Prawda okazuje się skomplikowana a dotarcie do niej zawiłe. Ten serial kryminalny praktycznie nie miał słabych punktów, dlatego oceniam go najwyżej. Tak, to mój zdecydowany numer 1.

Snowfall. Lata 80. LA. Narkotykowe boom. I ciemnoskóry chłopak, który zaczyna handlować narkotykami.

Spisek prochowy (Gunpowder). Trzyodcinkowy serial o meandrach spisku prochowego, czyli coś dla lubujących się w historii.





Multum muzycznych miłości miałam w tym miesiącu. Późnymi wieczorami (nocami) znajdowały mnie raz razem same nowości (nowości dla mnie). Postanowiłam zdecydować się zaledwie (albo aż) na 3 piosenki.

Niesamowicie utalentowana Aurora. Dwudziestojednoletnia Norweżka, która od lat szturmuje muzyczny światek.

Maitre Gims i Sia. Bardzo lubię francuskiego wokalistę, a duet z Sią okazał się w moim odczuciu strzałem w samą dziesiątkę.

Na koniec piękna piosenka Chrisa Isaaka i równie piękny cover, który podbił Spotify. Mam nadzieję, że Ursine i Annacka zaskoczą nas jeszcze nie raz.


          https://www.youtube.com/watch?v=jTwdGRHl5Mw                      https://www.youtube.com/watch?v=0mvm2FI_xV0                    https://www.youtube.com/watch?v=7PoIisbJ7HI






     
   

Znajdziesz mnie tutaj:
 
https://www.facebook.com/nigdyniewierzchomikom/             https://www.instagram.com/pamietnikksiezniczki/

13 komentarzy:

  1. "Nie pasowac do ogółu to nie grzech" .. pamiętaj o tym zawsze! To bardzo ułatwia życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się już zawsze pamiętać, tym bardziej teraz, kiedy muszę dorosnąć do podjęcia istotnych życiowych zmian.

      Usuń
  2. Spisek prochowy bardzo mnie zaciekawił, z przyjemnością obejrzę ten serial :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też styczeń postawił nagle ścianę przed nosem i powiedział: Dokąd to? Jeszcze nie skończyliśmy poprzedniej "rozmowy" :D
    Cieszę się, że ten miesiąc się już skończył :)
    Pozdrawiam, Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba mam podobnie do Ciebie :) Kłody, kłody i jeszcze raz kłody. Coś strasznego. Mam nadzieję, że luty okaże się lepszy :)

    ...bo, "Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie."
    Jan Paweł II

    OdpowiedzUsuń
  5. No styczeń dla mnie nie był szczególnie dobrym miesiącem :)
    Zapraszam do mnie, hooneyyy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co widzę to sporo osób tak twierdzi. Będzie lepiej 🙂

      Usuń
  6. Zasłuchałam się w piosenkach. Lądują na moją listę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ludziom trzeba pozwalać odchodzić, chociaż często to bardzo trudne, a czasami aż zbyt łatwe.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia