sobota, 8 kwietnia 2017

MOJE TOP 5 filmów LUTEGO i MARCA



Dużo mówi się o filmach, które koniecznie trzeba zobaczyć, które każdy stąpający po globie człowiek powinien odhaczyć. Cóż, ja podchodzę do tego z dystansem, bo chyba każdy tworzy indywidualną listę tego, co ulubione, i o czym warto wspomnieć w towarzystwie, z ogromnym wykrzyknikiem, znacznikiem dobrego.


Przez ostatnie dwa miesiące nadrobiłam trochę filmowych zaległości. Jak zwykle trafiłam na produkcje mniej ambitne i ambitniejsze, ciekawe i te mniej ciekawe, w moim odczuciu godne polecenia i te, o których dość szybko zapomniałam. A z racji tego, że lubię sięgać po niesztampowe kino, po produkcje często szerzej niezrozumiałe, dziwaczne, dramatyczne, zawiłe i wyciskające łzy, dzisiaj przedstawię Wam moje top 5 lutego i marca. Mam nadzieję, że choć jeden tytuł przypadnie Wam do gustu. To byłby mój mały sukces.


 
JABŁKA ADAMA (Adams äpplen)
1 godz. 34 min., rok 2005, reż. Anders Thomas Jensen 


Adam, skazaniec warunkowo zwolniony z więzienia, przybywa na plebanię, gdzie trafia pod skrzydła pastora Ivana. I tutaj film mógłby okazać się najzwyklejszą obyczajówką, muśniętą komediową konwencją, ale nic z tego. Ivan nie jest przeciętnym kapłanem, dla niego nie istnieje zło, zręcznie wykrzywia rzeczywistość, byle tylko nie dopuścić do siebie bolesnej prawdy. Jego życie okazuje się przepełnione bólem i traumą, o czym przekonujemy się z każdą upływającą minutą filmu.


Film jest daleki od przeciętności i zwykłości, dlatego równie nieprzeciętni, co sam scenariusz, są pierwszoplanowi bohaterowie, jak Khalid, który nieprzerwanie rabuje stacje benzynowe, Gunnar, pijaczyna a kiedyś sławny tenisista i Sarah, która nade wszystko obawia się, że urodzi chore dziecko. W Ivanowskiej wizji świata każdy odgrywa konkretną rolę, każdy ma swój cel, do którego dąży, każdy ma ważne zadanie do wykonania, każdy jest ucieleśnieniem dobra, zatem czy w tej idealistycznej rzeczywistości jest miejsce dla Adama, zagorzałego zwolennika nazizmu, który otwarcie przyznaje, że jest złym człowiekiem? Przekonajcie się sami!


Z jednej strony film nieco udziwniony, momentami absurdalny, wypełniony symboliką, utrzymany w komediowej konwencji, ale chwilami dramatyczny, ubarwiony dodatkowo czarnym humorem. I to takim naprawdę najczarniejszym z czarnych. Jensen sięgnął po trudne tematy, ale zobrazował je w sposób przestępny acz niezwykle frapujący. Przyglądamy się odwiecznej rywalizacji dobra ze złem, doświadczamy niezachwianej ufności w boską moc. Z każdej strony atakują Nas religijne przesłanki, nawiązania do Biblii i do wiary. Postaci celowo nieco przerysowane, z lekka komiczne, ich zachowanie wzbudza śmiech, ale też wprawia w osłupienie.


Jabłka Adama
to produkcja niekonwencjonalna, zostająca na długo w pamięci, wywołująca na ustach uśmiech i wyciskająca łzy, jest jak pudełko z niespodzianką w środku, ekscytujące od samego momentu zrywania z wieka kokardki, aż do finalnego momentu zapoznania się ze słodką tajemnicą kryjącą się na dnie puzderka.



MOJA OCENA: 9/10


O CZYM WIEDZIAŁA MAISIE (What Maisie knew)
1 godz. 33 min., rok 2012, reż. Scott McGehee, David Siegel


Historia siedmioletniej Masie, która staje się kolejnym źródłem sporu zwaśnionych rodziców. Z jednej strony, matka, Susanna, typowa gwiazda rocka, której życie kręci się wokół długich tras koncertowych, niekończących się imprez, alkoholu i mężczyzn, a z drugiej - ojciec, Beale,
bogaty handlarz zajmujący się sprzedażą dzieł sztuki, na pierwszy rzut oka, spragniony towarzystwa córki, kochający i opiekuńczy. Ale tylko na pozór. Mała Maisie żyje w świecie przepełnionym kłótniami, krzykami, ciągnącymi się rodzinnymi dramatami, traktowana jako karta przetargowa, rzucana z kąta w kąt, niczym rzecz, zapomniana i porzucona. Susanna i Beale są ludźmi nieodpowiedzialnymi, którzy ślepo podążają za swoimi karierami, dobro dziecko ma dla nich najmniejsze znaczenie, rodzicami okazują się być jedynie z nazwy.

Film sprawnie pokazuje tragedię dziecka, która znalazło się w samym centrum batalii o przyznanie prawa opieki jednej ze stron. Patrząc na ufną i emanującą prawdziwą dziecięcą miłością dziewczynkę, której ogromne oczy nieustannie przepełnione były pustką, tęsknotą i smutkiem, zastanawiałam się, jak wiele jest w stanie znieść dziecko, nim pojmie, że może istnieć inne życie, pełne troski, oddania i miłości. Jak się okazało, jest w stanie znieść wiele. Czasami zbyt wiele.


MOJA OCENA: 8,5/10



LOCKE (Locke)
1 godz. 25 min., rok 2013, reż. Steven Knight
  
Ivan Locke jest szanowanym, zdawałoby się, że najlepszym w swoim fachu inżynierem budowlanym w Anglii. Właśnie czeka go ważny moment w karierze - największa, historyczna wylewka betonu w Europie. Praca zdaje się być jego priorytetem, ale czy faktycznie? Jak co dzień wsiada do auta, zmierzając do domu, gdzie czekają na niego dzieci i żona, nieświadomy jeszcze tego, że sam powrót  okaże się tak dramatyczny w skutkach. Szybko okazuje się, że jeden odebrany telefon może nieodwracalnie wywrócić poukładane życie do góry nogami.


Film jest kwintesencją prostoty. Na ekranie śledzimy poczynania tylko jednego aktora. Jego zmagania z rzeczywistością, z prawdą, próbę podejmowania jak najlepszych wyborów, mierzenia się z przeszłością i duchem ojca. Czasami jedno słowo, jeden gest, zmienia naszą przyszłość, czasem od jednej decyzji zależy wszystko. Z tym brzemieniem przyjdzie się zmierzyć Ivanowi.

Tom Hardy wzniósł się na aktorskie wyżyny, potrafiąc przyciągnąć uwagę widza przez aż niespełna 1,5h. Przemierza we wnętrzu swojego samochodu ginące w wieczornych światłach miasta, pędzi autostradą, wykonuje serię połączeń telefonicznych, ani na moment nie przystając, nie wysiadając, nie konfrontując się z nikim twarzą w twarz. Tylko on, jego pełne napięcia gesty, zmieniający się wyraz twarzy, i głosy dobywające się z głośnika. Głosy ludzi, których musimy sobie sami wyobrazić, w których sytuacje też przyjdzie nam się wczuć.

Uzyskanie napięcia, dramaturgii, wzbudzenie ciekawości w odbiorcach, przy jednoczesnym użyciu tak oszczędnych środków nie było łatwą sztuką, ale według mnie, udała się ona w pełni. Bo choć w dużej mierze film obraca się wokół wylewki betonu, to nie o samą wylewkę tutaj chodzi.


MOJA OCENA: 8/10



DWUGŁOS (Lilting)
1 godz. 31 min., rok 2014, reż. Hong Khaou


Dwa pokolenia. Dwie kultury. Sprzeczne ideały. Tradycja kontra nowoczesność. Bariery językowe. Ona - samotna Chinka mieszkająca w domu spokojnej starości, on - młody Brytyjczyk. Na pozór nic ich nie łączy. A jednak. Połączyło ich jedno - bezwarunkowa miłość do niego. Do Kaia.

Junn, wciąż opłakuje tragicznie zmarłego syna, nie znajduje całkowitego ukojenia w rozpaczy, mieszka wśród ludzi, których nie rozumie, żyje z dala od kultury i języka, do którego przywykła, tutaj, w Anglii, jej samotność się pogłębia. Tęskni, nieustannie wspomina syna, ciągle zadaje sobie jedno pytanie - dlaczego nie mogła z nim zamieszkać, tylko musiała trafić tutaj? Odpowiedzią okazuje się Richard. Tak nie lubiany przez Junn, współlokator Kaia, który pewnego dnia postanawia ją odwiedzić. To jedno spotkanie nieodwracalnie odmienia ich rzeczywistość, choć początkowo ich relacja nie układa się najlepiej, nie należy do najłatwiejszych.

Dwugłos
to sentymentalna podróż w głąb człowieczeństwa. Tutaj nie liczy się ekspresja, zaskakujące sceny i poboczne wątki. Tutaj liczą się uczucia bohaterów. Nie obędzie się, zatem bez wzruszeń, ale przygotujcie się, również na sporą dawkę humoru. Khaou zbudował ciepłą, poruszającą historię, którą naprawdę warto zobaczyć.


MOJA OCENA: 8/10



POKÓJ (Room)
1 godz. 58 min., rok 2015, reż. Lenny Abrahamson
  

Mały Jack urodził się w Pokoju, w niewielkim pomieszczeniu, które okazuje się całym jego światem. Chłopiec nie zna innej rzeczywistości, nie potrafi sobie nawet wyobrazić, że istnieje coś więcej niż ściany pomieszczenia, wąskie łóżko, szafa, wanna i kilka sprzętów domowych cisnących się klaustrofobicznie obok siebie. Świat to Pokój, a poza nim znajduje się pustka. Prawdziwy jest tylko on i jego Ma. I tajemniczy Stary Nick, który za pomocą magicznych sztuczek wyczarowuje jedzenie, ubrania, leki czy nawet zabawki. Każdy dzień wygląda podobnie - poranna toaleta, wspólne posiłki, zabawa, bieganie od ściany do ściany, telewizja. Do czasu. Wszystko, w co wierzył Jack okazuje się pewnego dnia oszustwem, kłamstwem wymyślonym przez zdesperowaną matkę, która za wszelką cenę starała się go chronić przed dramatyczną prawdą.

Pokój w sposób zręczny pokazuje wstrząsającą codzienność Jacka i Joy, a my, widzowie przez pierwszą część filmu, zastanawiamy się, jakim trzeba być właściwie człowiekiem żeby w tak okrutny i bezduszny sposób kogoś zniewolić, pozbawiając go normalnego życia, alienując od świata. I tutaj, przy okazji, na pochwały zasługują wszystkie budujące dramaturgię zbliżenia: na twarze - zmizerniałej Joy, która jeszcze tak niedawno była ufną, aktywną nastolatką, i mądrych oczu Jacka, oraz kadry, w których wąskich ramach cisną się poszczególne przedmioty. Rzeczywistość, w której przyszło żyć dziewczynie i chłopcu, przez to zdaje się być jeszcze bardziej przyciasna.


Druga część filmu to walka o powrót do normalności, do przerwanego drastycznie życia, próba odnalezienia swojego miejsca na ziemi, nauka życia na nowo, budowanie na powrót więzi rodzinnych. Wydawałoby się, że Joy, która przed porwaniem prowadziła życie przeciętnej nastolatki szybko odnajdzie się w nowym-starym świecie, ale nic bardziej mylnego, to mały Jack, który przez wzgląd na wiek, zdaje się być jeszcze plastyczny jak plastelina, prędzej zaczyna akceptować rzeczywistość, która jeszcze nie tak dawno była zarezerwowana jedynie dla telewizyjnych aktorów. Poznajemy świat widziany jego oczami, z jego perspektywy, z punktu widzenia dziecka, dla którego najmniejsza drobnostka urasta do rangi dzieła sztuki.

MOJA OCENA: 7/10




Znajdziesz mnie tutaj:
 
https://www.facebook.com/nigdyniewierzchomikom/             https://www.instagram.com/pamietnikksiezniczki/

17 komentarzy:

  1. Nie widziałam ani jednej pozycji. Nawet o nich nie słyszałam. Wszystkie zapowiadają się ciekawie, choć najbardziej zainteresował mnie Pokój.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o żadnym z nich,ale skoro mają one wystawione dość dobrą ocenę,to może powinnam zobaczyć chociaż dwa z nich :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widziałam żadnego z nich, ale Locke jest na mojej liście już od dłuższego czasu, głównie ze względu na Toma Hardy'ego ;) Jabłka Adama też brzmią intrygująco, chyba się skuszę w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, nie oglądałam żadnego. Ostatnio jestem do tyłu z filmami. :( Po maturze nadrobie! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam "Pokój" i byłam zachwycona... piękny, poruszający film.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokój widziałam i podobał mi się - film daje do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałem z tych filmów jedynie Jabłka Adama - film genialny, długo utkwił w mej pamięci i na pewno nie raz jeszcze do niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie widziałam żadnego z polecanych przez Ciebie filmów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie widziałam, ani co gorsza nie słyszałam ani nie czytałam o żadnej z w/w pozycji, a szkoda. Chętnie obejrzę ostatni film, Pokój. :)

    Pozdrawiam, Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię, gdy ktoś tworzy swoje rankingi - dzięki temu łatwiej wybrać mi film, który mam zamiar obejrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajne, dające do myślenia filmy. Z pewnością obejrzę - trzeba jakoś wykorzystać wolny czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż wstyd, nie znam żadnego z tych filmów. :< Mimo wszystko chętnie sięgnęłabym po Jabłka Adama :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z tymi "Must watch" to właśnie jest tak, że człowiek czuje, że musi obejrzeć, bo przecież wszyscy to widzieli i aż wstyd nie zobaczyć, a potem często uderza rozczarowanie, bo ten "must" okazał się wcale nie być tak genialny. Ba, ile ludzi na świecie, tyle gustów :D Dlatego dopisuję te filmy do swojej listy i na pewno wkrótce się za nie zabiorę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Pokój obejrzałam, podobał mi się, reszta do obejrzenia...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia